sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział czwarty

Kiedy się budzę, nadal czuję jego zimny dotyk na swoich ustach. Zastanawiam się, czy zdarzyło się to na prawdę, a może był to tylko bardzo realistyczny sen. Nim wstałam z łóżka i poszłam po kawę, leżałam jeszcze dobre pół godziny, zastanawiając się co tak naprawdę się wydarzyło. Doszłam do wniosku, że może to być wina moich tabletek nasennych, które wzięłam przed pójściem spać. Uspokojona i pewna że to tylko wytwór mojej wyobraźni zeszłam do kuchni po kofeinę. Gdy byłam na dole, zobaczyłam pustą kuchnie i wiszącą na lodówce kartkę od cioci. 
Muszę coś załatwić. Nie czekaj na mnie, będę późno. Obiad masz w lodówce. Zazwyczaj pismo cioci było staranne, natomiast teraz ciężko mi było się z niego rozczytać. Widocznie się spieszyła. Perspektywa że zostanę sama w domu, trochę mnie przeraziła. 


***

W ten piątkowy wieczór, postanowiłam że zostanę sama w domu i obejrzę jakiś film. Nie miałam ochoty dziś wychodzić z Annabelle, ponieważ była brzydka pogoda. Szukając filmu, który pozwoli mi zapomnieć o ostatnich wydarzeniach z mojego życia usłyszałam dźwięk sms'a. Myślałam że jest on od Ann, tymczasem nadawcą był Dylan. 
-Co słychać? 
- Kiepsko. Siedzę sama w domu i czekam aż ciotka wróci. Co raczej nie nadejdzie zbyt szybko.
-To świetnie się składa, bo właśnie wygrałaś cały dzień z najprzystojniejszym i najwspanialszym facetem na świcie. 
- Z Joshem Hutcherson'em? ;)
- Pfff...on wcale nie jest taki przystojny. I tak wiem, że pomyślałaś o mnie. 
- Nie musisz się o mnie martwić, poradzę sobie sama. :)
- Szkoda, bo kupiłem twoje ulubione czeko-tubki...
-  Kiedy przyjdziesz?!! :)
- Za 15 minut.

Przeczytawszy sms'y od Dylana wstałam i w szybkim tempie zaczęłam ogarniać salon, ponieważ nie chciałam zapraszać go do pokoju gdzie jest wielki bałagan. Już lekko zmęczona sprzątaniem, usiadłam na łóżku i czekając na Dylana szukałam dalej filmu.
Usłyszałam puknie do drzwi, zerwałam się szybko by je otworzyć. W progu stał mój przyjaciel, uśmiechał się szeroko, a w ręce trzymał siatkę zakupową, wypełnioną do połowy smakołykami które jedliśmy gdy byliśmy młodsi. Przypominając sobie wspaniałe z nim spędzone chwile, na mojej twarzy zagościł uśmiech. Nie pamiętam kiedy ostatni raz się uśmiechałam, natomiast pamiętam, że to zawsze Dylan sprawiał że byłam szczęśliwa.
-Wpuścisz mnie, czy mam to wszystko zjeść sam?- spytał odrywając mnie od zamyślenia 
- Nigdy ci na to nie pozwolę - odparłam radośnie, po czym odsunęłam się by mógł wejść do środka i zamknęłam z powrotem drzwi.
 Dylan czując się jak u siebie w domu powędrował do salonu i usiadł na sofie. Byłam lekko speszona jego obecnością, ponieważ tak długo się nie widzieliśmy. Podeszłam do kanapy i usiadłam trochę dalej od Dylana. On natomiast spojrzał na mnie zadziornie i ledwo zauważalnie zaczął się do mnie przybliżać. Im był bliżej, tym bardziej pociły mi się dłonie. W pewnym momencie nie wytrzymałam i kazałam mu przestać.
-Dylan naruszasz moją prywatną strefę- powiedziałam podniesionym głosem 
On jednak wybuchną głośno śmiechem, a po chwili ja śmiałam się razem z nim. Śmialiśmy się tak długo, aż rozbolały nas brzuchy. W końcu Dylan zaproponował abyśmy obejrzeli jakiś film. 
Przez dłuższy czas szukaliśmy dobrego filmu, ale żadna z nowości kinowych nam nie pasowała. W końcu postanowiliśmy obejrzeć "Projekt X". Jak się okazało jest to ulubiony film obojga z nas. Kiedy zaczęliśmy oglądać i zajadać czeko- tubki nastała cisza, nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem by skoncentrować się na oglądaniu. Jedynie od czasu do czasu śmialiśmy się z zabawnych momentów w filmie. Byliśmy już w połowie filmu, kiedy nagle zgasły wszystkie światła. Wystraszyłam się i odruchowo złapałam Dylana za rękę. 
- Rozumiem że się boisz, ale czy nie ściskasz mojej dłoni trochę za mocno? - zapytał szeptem 
- Przepraszam- odpowiedziałam również szepcząc i puściłam jego rękę. 
- Chyba wywaliło korki. Często się to tutaj zdarza- powiedział by mnie uspokoić
Chciałam spytać skąd może to wiedzieć, po czym sobie przypomniałam, że kiedyś musiał często przybywać w tym domu, skoro mieszał tu jego przyjaciel. Od razu poszukaliśmy swoich telefonów, włączyliśmy latarki i poszliśmy naprawić bezpieczniki. Stojąc tam i próbując  coś z nimi zrobić, usłyszeliśmy głośne pukanie w sufit. W pewnym momencie od razu spojrzeliśmy na siebie ze strachem w oczach. 
-Może to tylko wiatr- mówi Dylan by po raz kolejny mnie uspokoić 
-Taa... jakoś nie chcę mi się wierzyć- odpowiadam cichym szeptem. Nawet nie wiem czy mnie usłyszał. Idę powolnym krokiem po schodach, by sprawdzić co tak hałasuje. Widocznie Dylan jest również ciekawy co to jest, bo idzie cały czas przy mnie. Szliśmy w kierunku dziwnych odgłosów, ale zdawało się, że za każdym razem ich położenie się zmienia. Nagle usłyszeliśmy kroki dobiegające z parteru. Szybkim krokiem pobiegliśmy tam bez żadnego wahania. Zapaliło się światło, a przed nami stała ciotka. Od razu emocje które nam towarzyszyły przez ten czas, gdy zrobiło się ciemno opadły. W sercu poczułam ulgę że ciotka wróciła. Myślę że Dylan poczuł to samo. Ciotka zobaczywszy nasze przerażone miny, rzuciła na nas fale pytań.
-Wszystko w porządku? Co się stało? Czemu siedzicie po ciemku?- pytała zaniepokojona 
-Po prostu wywaliło korki. I chyba trochę boimy się ciemności- zaczął tłumaczyć Dylan z wymuszonym uśmiechem na twarzy, by ciotka się nie martwiła co właśnie słyszeliśmy. 
Ja tylko kiwnęłam głową, że to co mówi Dylan jest prawdą. Widocznie ciotka uwierzyła w nasze małe kłamstwo, bo przestała zadawać pytania. 
-Muszę już wracać do domu- oznajmił Dylan 
Kiedy to powiedział, miałam ochotę zaprotestować, prosić żeby został dłużej, ponieważ wcale nie chciałam, aby szedł do domu. Ogarnęło mnie dziwne uczucie smutku, ale uśmiechnęłam się lekko i kiwnęłam głową.
-Ahh.. tak, jasne- powiedziałam odrobinę za szybko
- Miło cię było znów zobaczyć Dylan- oznajmiła ciotka 
- Panią też. Do zobaczenia- powiedział z uśmiechem. 
Postanowiłam odprowadzić go do drzwi. Zamknęłam je za sobą gdy tylko wyszliśmy na zewnątrz. Nagle poczułam ciepło na moim ciele. Dylan przytulił mnie tak nie spodziewanie i tak mocno, że na początku nie wiedziałam co zrobić, lecz po chwili odwzajemniłam uścisk. Czułam bicie jego serca. Biło tak szybko, że nie pomyślała bym że serce może tak bić. Po chwili poczułam ciepło z jego ust gdy szepnął mi do ucha. 
-Uważaj tylko na siebie. Proszę.
Kiwnęłam tylko głową, ponieważ miałam tak ściśnięte gardło że nie mogłam nic wypowiedzieć. Staliśmy tak może kilka sekund, a może nawet minut, ale wiem że było w tym uścisku coś więcej niż zwykłe pożegnanie. Dylan chciał mnie przed czymś ostrzec, chociaż sama nie wiem przed czym. On pewnie też tego nie wiedział. Gdy nasze ciała się rozdzieliły Dylan powiedział tylko  - Do zobaczenia Lu i odszedł. Stałam jeszcze chwilę przed drzwiami, a mój wzrok podążał za nim. 
Weszłam do domu, ciotka już była w swoim pokoju, pewnie już idzie spać. Ja też postanawiam że się położę, ponieważ jest już późno. Nie wiedziałam czy uda mi się zasnąć, mimo że bardo tego chciałam. Na górę szłam chwiejnym krokiem, zmęczenie dawało już się we znaki. Poszłam do łazienki się trochę odświeżyć przed snem i przebrać w mięciutką piżamę. Wchodząc tam, zauważyłam zaparowane lustro, a na nim jedno, przerażające zdanie "Wiedziałam że boisz się ciemności słonko" 



"Nie boisz się ciemności, boisz się tego co w niej jest"